wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział IX Kochanie chyba Cię nie poznaję.


James wręczył Lily grubą granatową księgę,  Lily błyskawicznie odnalazła stronę 673 i zaczęła czytać. Po chwili oddała rogaczowi  książkę. Na jej twarzy malowała się lekka frustracja. 
-Nadal nie rozumiem.- Warknęła. -Czego Liluś? Przecież wszystko masz napisane.- Spytał ożywiony Potter,  szczęśliwy , że,  choć raz wie coś,  czego Lily Evans nie może pojąć. 
-No tego wszystkiego,  nie rozumiem,  co moja przyjaciółka ma wspólnego z wilkołakami.-Jęknęła
 -Może na przykład to, że z jednym chodzi.- Wtrącił się Syriusz. 
Ruda obrzuciła Syriusza nienawistnym.
 -Przeczytaj piąty akapit jeszcze raz.-Odparł James wręczając Lilce ponownie książkę. 
-Tylko na głos.-Wtrąciła Caren. 
-Jak chcecie?- Mruknęła Lily,  po czym wspomniany akapit i zaczęła czytać.- "Do naturalnych wrogów wilkołaków należą również łowcy. Czyli czarodzieje,  którzy z pokolenia na pokolenie zajmują się likwidacją tych bestii. Do jeszcze innych... 
-Stop.- Krzyknął James.- To tyle. Rozumiesz już? 
Rogacz ewidentnie był dumny ze swojego znaleziska. 
-Czekaj,  chcesz powiedzieć mi , że Ann jest łowcą?- Upewniała się ruda. 
-Dokładnie.-Potwierdził James. 
-To nie możliwe.-Odezwała się Caren.- Ann pochodzi z mugolskiej rodziny. Nie ma opcji,  aby była,  jakim kol wiek łowcą,  skoro to przechodzi z pokolenia na pokolenie w rodzinach czarodziei. 
-W sumie racja,  ale nie mamy żadnych innych opcji.- Wyszeptała Lily.- Musimy przyjąć , że Ann jest tą całą łowczynią.
 -Jesteś ze mnie dumna Evans?- James podszedł bliżej Lily. 
-Jak nigdy Potter.- Szepnęła mu do ucha,  wymijając go. 
-To,  co teraz robimy?- Spytał Black. 
-Jak to,  co?-Zapytała z ironią Lilka.-Szukamy jakiś informacji o tych całych łowcach,  bo nigdy o nich wcześniej nie słyszałam. 
-Wiedziałam , że to powiesz.- Danwork opuściła ręce w geście rezygnacji-Kolejny dzień spędzimy w bibliotece. 
-Nie zależy Ci przypadkiem,  aby wyjaśnić całą tę sytuację?-Spytał z kapką złośliwości w głosie Łapa. 
-Bardzo zależy Black.- Prychnęła Caren.- Jednak już za tydzień jest pierwszy mecz quidditcha w sezonie. 
-Dostałaś się do drużyny?- Lily podeszła do przyjaciółki,  która lekko pokiwała głową.-To wspaniale Caren tak się cieszę!

***
 Minęły kolejne dwa dni a Ann nadal nie odzyskała przytomności. Lily siedziała właśnie samotnie na błoniach rozmyślając o wszystkim,  co się dotychczas stało w tym roku szkolnym. Co będzie,  jeśli jej przyjaciółka już nigdy się nie ocknie? Kim dokładnie są łowcy i czy Ann ma z nimi coś wspólnego?
 -Dlaczego tak się stało.- Jęknęła cicho,  a po jej brzoskwiniowych policzkach spłynęło kilka słonych łez. 
- Nikt tego nie wie,  możemy to nazwać przeznaczeniem.- Nagle obok niej usiadł nie,  kto inny ja James Potter.
 -Skąd się tu wziąłeś?- Lily zakryła twarz dłońmi. 
-Nie masz się,  czego wstydzić.-Rogacz uśmiechnął się pogodnie.- Łzy to nic innego jak krwawienie twojej duszy.
-James.-Szepnęła Lily. Była w szoku,  nigdy nie pomyślała o tym ,że Potter może mieć,  jakie kol wiek odruch ludzkie.
-Tak?
-Od,  kiedy masz taki tok myślenia? -Sam nie wiem chyba od śmierci mojego ojca,  coś się we mnie zmieniło.
-Właśnie,  nie miałam okazji złożyć ci kondolencji.
-Nie przejmuj się tym teraz.Teraz najważniejsze jest pomóc Ann- Odparł rogacz i pomógł rudej wstać.- To,  co idziemy do biblioteki?
-Dziękuję.-Wyszeptała Lily.
 -Za co?- Spytał zupełnie zbity z tropu Potter.
-Za wszystko.- Odparł Lilka.- Może faktycznie myliłam się,  co do ciebie.
-Ty się myliłaś?- James uśmiechnął się zuchwale . -
Nie rób tego.-Syknęła rudo włosa.
 -Czego?- Zaśmiał się okularnik?
-Nie niszcz tej chwili,  bo może się już nie powtórzyć.
*** Szli korytarzem kierując się w stronę biblioteki,  kiedy nagle usłyszeli huk.
 -Co to było?- Spytała rozkojarzona Lily.
 Całą swoją uwagę skupiała w tym czasie nie Jamesie. Czy naprawdę go kochała? A może to tylko chwilowe zauroczenie? Jak mogłaby zakochać się w kimś takim jak on? Aroganckim,  wrednym,  złośliwym huncwocie,  a jednak dziś potrafił ją pocieszyć.Może faktycznie się zmienił? Wydoroślał?
 -Zupełnie jak,  by ktoś upadł.- Zauważył rogacz.
-Musimy to sprawdzić.-Stwierdziła Lilka i ruszyła w stronę,  z której dochodził huk,  ciągnąc Jamesa za sobą.
-To nie możliwe! - Krzyknęła Lily. Kiedy jej oczom ukazało się nieruchome ciało młodej Krukonki.
 *** -

Jesteście pewni , że nie widzieliście nikogo podejrzanego?- Dopytywał się Albus Dumbledore.
-Niestety nie.- Odparła Lily.-Może gdybyśmy przechodzili tamtędy odrobinę wcześniej. To..., To by się nie wydarzyło!
-Daj spokój Lily,  winny jest morderca,  a nie my.- Odparł spokojnie rogacz,  wpatrując się w przerażoną twarz ukochanej.
-Dobrze,  skoro nikogo ani niczego podejrzanego nie widzieliście to mam do Was jeszcze jedną sprawę.-Odezwał się dyrektor.
-A mianowicie?- Dopytywał się Potter.
-Dostałem wiadomość , że panna Tuner wreszcie odzyskała przytomność. Do Lily dopiero po chwili zaczęły dochodzić słowa wypowiedziane przez Dumbledora. Ann nareszcie się obudziła.



***
Udało mi się! Napisałam wreszcie rozdział.Nie wiem czy ktoś jeszcze na niego czeka, ale mam nadzieję ,że tak. Przepraszam,przepraszam i jeszcze raz przepraszam ,że tak długo to trwało! Obiecuję ,że następny rozdział pojawi się dużo szybciej!Nie dość,ze nie miałam pomysłu jak napisać to, co chce Wam powiedzieć to jeszcze dodatkowo zawirusował mi się word. Więc interpunkcję tekstu sprawdzałam w internecie. ;) Nie wiem podoba Wam się taki obrót akcji? Mam nadzieję ,że tak, bo mam jeszcze kilka pomysłów aby nadać temu blogowi wyjątkowości. Ps.Chcecie więcej romantycznych scen z Jamesem?