James zmierzwił swoje orzechowe włosy i powoli przysunął się
w stronę Lily. Kiedy ich wargi praktycznie się spotykały uśmiechnął się do niej
ciepło i spojrzał jej zielone oczy.
-Kocham Cię Lily wiesz?-Nie czekając na odpowiedz rudowłosej
połączył ich usta w gorącym pocałunku. Mijały sekundy, minuty a on nadal
całował ją tak samo namiętnie. W końcu oderwali się od siebie po ich minach
można było wywnioskować, że nie mogą się doczekać, kiedy ponownie ich usta
połączą się w całość.
-Też Cię kocham James.- Lily uśmiechnęła się ma się uwodzicielsko-,
Ale powiedz mi, za co mnie kochasz?
Rogacz otworzył usta, aby odpowiedzieć Lily na tak nurtujące ją pytanie, kiedy nagle wszystko zaczęło się rozmywać. Lily otworzyła oczy nad nią stała Ann wyraźnie czymś wkurzona. A więc to był tylko sen nigdy nie powiedziałaby Potterowi, że go kocha. Ale to ostatnie pytanie, co by odpowiedział? Zżerała ją ciekawość, za co James ją kocha. O ile w ogóle kocha.
Rogacz otworzył usta, aby odpowiedzieć Lily na tak nurtujące ją pytanie, kiedy nagle wszystko zaczęło się rozmywać. Lily otworzyła oczy nad nią stała Ann wyraźnie czymś wkurzona. A więc to był tylko sen nigdy nie powiedziałaby Potterowi, że go kocha. Ale to ostatnie pytanie, co by odpowiedział? Zżerała ją ciekawość, za co James ją kocha. O ile w ogóle kocha.
-Lily!
-No, co? -Ruda
wróciła do rzeczywistości.
-A to, że mnie w ogóle nie słuchasz!
-Słucham.
-W takim razie, co powiedziałam?
-Nie wiem nie słuchałam.-Ruda uśmiechnęła się przepraszając-
Co się stało?
-Zaspałyśmy, mamy mało czasu za piętnaście minut zaczyna się
śniadanie.
-A gdzie jest Caren?
-Nie mam pojęcia jak się obudziłam to już jej nie było.
-Czekaj. Wróć mamy tylko kwadrans?
-Niestety-Ann uśmiechnęła się do przyjaciółki- więc się
streszczaj.
Nie musiała jej tego powtarzać nie minęła minuta, kiedy Lily
Evans była już w łazience.
***
Lily weszła wraz z Ann do wielkiej Sali. Spojrzała przed
siebie wszędzie panował spokój i śmiertelna cisza nawet ślizgoni zachowywali
się normalnie, o ile napaść grupki trzeciorocznych ślizgonów na garstkę
pierwszorocznych puchonów można nazwać normalnym zachowaniem. Lilka odwróciła
głowę w stronę stołu gryfonów od razu wypatrzyła kępkę brązowych włosów, którą
pragnęła zobaczyć.
-James- Szepnęła
Spojrzała na Ann, która zdawała się tego nie usłyszeć, bo
nadal stała i wpatrywała się w Remusa, który rozmawiał w drugim końcu sali i
rozmawiał z Caren. Lilka pociągnęła przyjaciółkę za rękę i ruszyła w kierunku przyjaciół. Widok tej dwójki razem, przynajmniej teraz
nie zwiastował nic dobrego. Zanim Caren
zorientowała się, że jej przyjaciółki stoją tuż za nią i przerwała mówić. Lilka
zdążyła usłyszeć strzęp jej wypowiedzi. „ Gwarantuję ci Lupin, jeśli ty jej nie
powiesz ja to zrobię nie pozwolę”
-O czym rozmawiacie? – Zapytała panna Tuner, niczego nieświadoma.
-O czym rozmawiacie? – Zapytała panna Tuner, niczego nieświadoma.
-O niczym ważnym Ann, życzyłam tylko twojemu chłopakowi
powodzenia wieczorem. –Caren uśmiechnęła się złośliwie, odwróciła się na pięcie
i ruszyła ku wyjściu.
-Nie rozumiem, o co jej chodzi?- Wyszeptała Ann do Remusa
-Eee, o nic takiego Ann naprawdę, tylko trochę się
pokłóciłem z Caren. –Prawda Lily?
-Co? A tak. Danwork nie może czegoś znieść i ma humory.
Blondyna spojrzała pytająco na przyjaciółkę, jeszcze nigdy w
jej obecności nie nazwała Caren po nazwisku. Lilka wzruszyła ramionami i
ruszyła ku stołowi gryfonów, wciąż wpatrując się Pottera i zastanawiając się,
co by jej ewentualnie odpowiedział gdyby spytała się, za co ją kocha.
***
Dochodziła szesnasta a Lily właśnie kończyła ważyć eliksir
zmiany głosu. Profesor Horacy Slughorn
przechadzał się po sali, bacznie przyglądając się ich pracy. Nagle w usłyszała
głośny huk, odwróciła głowę w stronę, z której dobiegał ów hałas. Severus Snape, jej dawny przyjaciel stał cały
osmolony z otwartą buzią. Lily spojrzała na huncwotów, którzy nie mogli
powstrzymać się od śmiechu. Doskonale wiedziała, że to ich robota, może gdyby Snape
jej nie obraził stanęłaby po jego stronie. Obroniłaby go. Mina profesora Slughorna,
mówiła „wiem kto to zrobił” ale tylko uśmiechnął się i kazał wszystkim wyjść.
Lilka spojrzała na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedział James. Nie było go,
musieli już wyjść. Wybiegła na korytarz od razu wypatrzyła jego rozczochraną
głowę.
-James! – Wykrzyknęła za nim.
Brunet odwrócił się, na jego twarzy malował się szarmancki uśmiech.
-Wzywałaś pani?- Spytał, nisko kłaniając się Lilce.
Brunet odwrócił się, na jego twarzy malował się szarmancki uśmiech.
-Wzywałaś pani?- Spytał, nisko kłaniając się Lilce.
-Tak. Musimy porozmawiać.
***
Rozdział dedykuję:
Karolinie która bardzo mi pomogła.
Paulinie i Magdzie które pomogły mi z grafiką i ustawieniami bloga.
***
Jeśli ktoś chciał by być informowany o nowych notkach niech zostawi swój numer gg.
Piszcie co sądzicie. :)