wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział II Potwory są wśród nas.



Było tuż po jedenastej, rudowłosa przeciskała się przez grupkę trzecioklasistów usiłując odnaleźć przedział w którym siedzą jej przyjaciele. Po około siedmiu minutach ujrzała wystającą z jednego przedziału blondynkę z różowymi pasemkami. Kiedy ich spojrzenia się spotkały obie uśmiechnęły się szeroko. Lilka podbiegła do przyjaciółki o mało nie taranując po drodze jakiegoś pierwszoklasisty. Uściskała mocno Ann po czym weszła do przedziału. W środku siedzieli już Huncwoci i Caren. James i Syriusz grali w eksplodującego durnia Remus czytał jakąś książkę a Caren rozmawiała o czymś zawzięcie z Peterem co jakiś czas spoglądając z obrzydzeniem na Lunatyka. Od czerwca tylko tak potrafiła na niego patrzeć. Odkąd ona i Lily pewne pełni wybrały się do zakazanego lasu i napotkały na swojej drodze wilkołaka który usiłował je zabić. Caren nie wybaczyła Remusowi ,że gdyby nie interwencja Syriusza i Jamesa były by martwe. Ruda tłumaczyła jej już kilkakrotnie, że wilkołaki tracą świadomość oraz kontrolę po przeminie i nie może za to obwiniać Lupina. Sam jednak zastanawiała się co by było gdyby. Remus na pewno by sobie tego nie wybaczył. Lilka spojrzała na szczupłego szatyna z bliznami na twarzy. Z pewnością nie był bestią której miano dała mu panna Danwork. Potworem był jedynie raz w miesiącu poza tym był miłym,kulturalnym,uczynnym,zabawnym,inteligentnym i dobrze wychowanym chłopcem którego los pokarał już za młodu.
-Hej Evans-z rozmyśleń wyrwał ją dopiero głos Blacka który wysuwał się na prowadzenie w eksplodującym durniu.
-Cześć Lily-zawtórował przyjacielowi Potter szczerząc zęby do dziewczyny w której kochał się od pierwszego wejrzenia.
Carenu uśmiechnęła się do niej szeroko, Remus jedynie kiwnął głową na znak że zauważył pojawienie się Rudej w przedziału.

-Hej wszystkim-Lily widząc reakcję Lunatyka momentalnie posmutniała. Dlaczego tak dziwnie prowadziło im się teraz rozmowy, przecież to ,że miał jak to określił James "futerkowy problem" nie przekreślało ich jako przyjaciół.
Lily spojrzała na zegarek za pięć minut powinni być w przedziale prefektów. Dała Remusowi znak ,że muszą już iść po czym udali się na drugi koniec pociągu.
***
W drodze do przedziału prefektów gzie Lily, Remus i pozostali prefekci na siódmym roku dostali tabliczki z małą literką n i dużą P co oznaczało ,że są prefektami naczelnymi. Lupin odezwał się do rudej jedynie kilka razy i to z konieczności.Podczas drogi powrotnej do przyjaciół Lily próbowała jakoś zacząć rozmowę niestety na daremnie Remus odpowiadał jej jedynie sylabami lub skinieniem głowy. Miała tego dosyć. Con do cholery wyprawiał? Stanęła oburzona, Lupin spojrzał na nią kątem oka i również się zatrzyma. Stali w milczeniu kilka minut, ciszę przerwał Remus.
-Możemy już iść Lily?
-Gratuluję Lupin!
- Niby czego mi gratulujesz?
-Och no nie wiem, może na przykład tak pięknego i długiego zdania? OD czerwca aż tyle z siebie nie wydusiłeś! Możesz mi wytłumaczyć o co Ci chodzi? Co się z tobą dzieje? Od tamtej nocy zbywasz mnie i unikasz.
-Lily ja...
-Nie przerywaj mi teraz ja mówię , miałeś wiele okazji aby się wykazać. Nie wiem może ubzdurałeś sobie ,że przestanę się z tobą przez to zadawać, że będę udawać ,że się nie znamy? Naprawdę masz mnie za kogoś aż tak powierzchownego?
Oczy dziewczyny napełniły się łzami naprawdę dotknęło ją zachowanie Lunatyka. Przecież byli przyjaciółmi a przyjaciele sobie ufają.
-Lily nie płacz a już na pewno nie płacz przeze mnie- Remus zdołał się w końcu odezwać oczy miał wilgotne ale nie płakał.- Masz rację zachowuję się jak idiota unikając rozmowy z tobą, ale naprawdę nie chciałem abyś widziała we mnie potwora. Przepraszam.
-Nigdy nie widziałam w tobie żadnego potwora Remusie.
Lupin uśmiechnął się lekko i przytulił Lily.
-Doceniam to Lily naprawdę, nie wiele jest ludzi którzy chcieli by się przyjaźnić z wilkołakiem. Najlepszym przykładem jest Caren, ona mnie nienawidzi.
-Caren przejdzie zrozumie swoje durne zachowanie i cię przeprosi. Jestem tego pewna.
-Idziemy do przedziału? -Lunatyk momentalnie wypogodniał
-Jasne, w końcu nie ma nas już tam od czterdziestu minut.
***

-No na reszcie!-tuż po otworzeniu drzwi przedziału dwójka prefektów usłyszała głos Anny.- Gram w eksplodującego durnia gracie z nami?
Lilka i Lunatyk kiwnęli głowami na co panna Danwork skrzywiła się lekko. Lily natychmiast rzuciła przyjaciółce zabójcze spojrzenia i poprosiła o rozmowę w cztery oczy. Caren wstała z kolan Łapy po czym skierowała się za Lilką do pustego przedziału. Chwilę stały w ciszy którą przerwał głos rudej.
-Możesz przestać się tak zachowywać?
-Lilka o co ci chodzi?
-A o to jak zachowujesz się w wobec Remusa. Czym on ci zawinił?
-O ile nie pamiętasz okłamywał nas sześć lat a ostatnimi czasy próbował nas zabić. - Caren była zniesmaczona na samo wspomnienie o tamtej nocy.
-Ile razy mam ci powtarzać ,że nie wiedział co robi!
-Lily czemu go bronisz? On jest potworem!
Te słowa dotknęły Lily kiedy jej przyjaciółka się tak zmieniła? Od kiedy ocenia w ten sposób ludzi. Swoich przyjaciół.
-Nie Danwork- na dzwięk swojego nazwiska Caren się skrzywiła. Lily jeszcze nigdy tak jej nie nazwała- to ty jesteś potworem.
Lily wyszła z przedziału pozostawiając osłupiałą Caren samą sobie.


***


Dobra kolejny rozdział dodam niedługo mam nadzieję ,że się podoba :) Komentujcie proszę nie pisze tego dla siebie ;p