Był chłodny sierpniowy
wieczór na dachu jednego z domów siedziała młoda dziewczyna. Jej rude jak ogień włosy spokojnie falowały na
wietrze. Wpatrywała się swoimi kryształowo zielonymi oczami na zachód słońca rozmyślając
o jutrzejszym dniu. To już jutro miała ponownie wsiąść do pociągu na peronie 9 i 3/4, to już jutro miała spotkać się z przyjaciółmi których nie widziała od czerwca. To już jutro miała rozpocząć ostatni rok nauki w Hogwarcie. Doskonale pamiętała dzień w którym dostała list ze szkoły magi i czarodziejstwa. Dzień w którym słowa Severusa Snapa jej dawnego przyjaciela potwierdziły się. Dzień w którym jej rodzice mugole dowiedzieli się ,że ich młodsza córka jest czarownicą. Na myśl o tych cudownych chwilach mimowolnie przed oczami stanęło jej wspomnienie , które od kilku lat starała się usunąć z pamięci. Ujrzała siebie i Petunię która mówiła ,że jej nie nienawidzi, że jest dziwadłem, wybrykiem natury i że nigdy już się do niej nie odezwie. Oczy Lily momentalnie zrobiły się mokre. Wtedy jeszcze nie uwierzyła siostrze, przecież zawsze były najlepszymi przyjaciółkami. Jak mogła tak po prostu się od niej odciąć, jak mogła żyć w przekonaniu ,że jest jedynaczką. Teraz kiedy od słów Petuni minęły lata Lily miała tylko jedno życzenie. Aby znów był jak kiedyś, żeby Tunia patrząc na nią nie czuła obrzydzenia. Może kiedyś się pogodzimy pomyślała. Nie, na pewno się pogodzimy. Nie wybaczyła by sobie gdyby umarły skłócone. Były przecież siostrami a siostry wybaczają sobie wszystko, pomyślała wycierając łzy rękawem bluzy.
***
Mam nadzieję ,że rozdział był jako tako :) pamiętajcie ,że dopiero się rozkręcam :) Proszę o komentarze naprawdę zależy mi na Waszej opinii. wiem ,że był krótki ale następny jest za to dość długi zajął mi 5 stron A5 ;)